Godzinę przed
obiadem siedziała w swoim pokoju gotowa stukając zawzięcie w klawiaturę. Była
strasznie zdenerwowana. Nie wiedziała co miałaby powiedzieć. Postanowiła więc
milczeć i odzywać się tylko wtedy, gdy zostanie o coś zapytana. Pisała właśnie
e-mail do swojej przyjaciółki z Londynu. Razem chodziły do szkoły średniej.
Wtedy trzymała się z nimi jeszcze jedna dziewczyna, Ines. Potem wyjechała.
Dlatego Caroline podejrzewała, że zna córkę swojego pracodawcy. Jednak Ines
chyba wymazała przeszłość ze swojej pamięci. Westchnęła i wysłała wiadomość.
Jak zwykle list był bardzo długi. Nie umiała pisać krótko. Lubiła przelewać
myśli na papier. Opowiedziała Ninie o wyjeździe do Japonii, o Alice Nine, o
Ines i ostatniej sesji. Zawsze mówiły sobie o wszystkim. Spojrzała na zegarek.
Pół godziny do przyjazdu Tory. Podeszła do okno i otworzyła je szeroko.
Przymknęła oczy delektując się delikatnym powiewem na swoje twarzy. Wzięła
gitarę i usiadła na parapecie. Zastanowiła się chwilę po czym zaczęła grać. Jej
pasją było tworzenie piosenek. Wiedziała jednak, że nigdy nikt ich nie usłyszy.
Grała te wszystkie melodie dla siebie. Zatraciła się w tej czynności, a ze
stanu uniesienia wyrwało ją natarczywe pukanie do drzwi. Nieprzytomnym
spojrzeniem omiotła pokój. Do sypialni weszła Ines, a za nią… Gitarzysta Alice
Nine. Uświadomiła sobie, że musieli słyszeć ją aż w salonie. Zawstydziła się
trochę po czym zeszła z parapetu i odłożyła gitarę. Amano patrzył na nią z niemałym
podziwem. Za to Ines wyglądała na nieco zazdrosną. Caroline dopiero teraz
popatrzyła na nich.
- Przepraszam za
spóźnienie – mruknął uśmiechając się z zakłopotaniem. – Trochę się zagapiłem…
- Pewnie jak stałeś
przed lustrem – powiedziała Ines z kpiną.
- Jak zawsze miła –
odciął jej się mężczyzna po czym podał ramię Caroline. Tamta wzruszyła
ramionami
i wyminęła go. Ines
była lekko zaskoczona jej zachowaniem. Tora najwidoczniej nie spodziewał się
tego i teraz szedł za nią w milczeniu. Otworzył przed nią drzwi na co ona w
ogóle nie zwróciła uwagi. Znowu pogrążyła się
w zdenerwowaniu i
nie była w stanie wykrztusić słowa. Wsiedli do samochodu i odjechali. Mężczyzna
skupił się na drodze ale od czasu do czasu zerkał na nią i uśmiechał się. Po
kilkunastu minutach byli na miejscu. Przed restauracją stała reszta zespołu i
menager.
- Przepraszamy za
spóźnienie – powiedziała Tora robiąc skruszoną minę. Shou zaśmiał się i wszedł
pierwszy. Zajęli stolik w rogu sali i zamówili posiłek. Chłopcy żartowali co
chwilę i śmiali się. Caroline siedziała jak na szpilkach bawiąc się to
pierścionkiem to bransoletką. James także czasami włączał się do rozmowy.
- Długo już jesteś
fotografem? – zapytał w którymś momencie Nao, a spojrzenie wszystkich
przeniosło się na nią. Na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce, a
Saga i Tora wymienili znaczące spojrzenia po czym uśmiechnęli się tajemniczo.
- Od czterech lat –
odpowiedziała cicho patrząc na swoje dłonie. Po chwili jednak podniosła pewnie
głowę do góry chociaż serce waliło jej jak młotem.
- Z tego co
słyszałem masz teraz dwadzieścia dwa, więc… Miałaś osiemnaście, gdy zaczęła,
prawda? – skinęła głową przytakująco.
- Tak, ale
zaczynałam od pracy w magazynach mody. Dopiero po jakimś roku po raz pierwszy
zatrudniono mnie do robienia zdjęć gwiazdom. I jakoś już tak zostało –
uśmiechnęła się delikatnie, a po chwili znów spojrzała w dół.
- Nie bądź taka
nieśmiała, przecież nie gryziemy – zaśmiał się Saga patrząc na nią uważnie.
- Nigdy nic nie
wiadomo – odcięła zanim zdążyła ugryźć się w język. Sakamoto nie odpowiedział
tylko oblizał wargi końcem języka. Atmosfera na chwilę zgęstniała, ale po
chwili podano deser i cała siódemka zajęła się lodami. Caroline nie odzywała
się już do końca pobytu w restauracji. Kiedy wyszli,
James pożegnał się z nimi i odjechał. Dziewczyna została sam na sam z
chłopakami. Rozmawiali o kolejnej sesji zdjęciowej. Potem Shou i Hiroto odeszli
w przeciwnym kierunku niż Tora, Saga i Caroline. Nao złapał taksówkę i pomachał
im na pożegnanie patrząc na gitarzystę nieukrywaną złością, kiedy ten objął Caroline
ramieniem.
-
Tora, nie pozwalaj
sobie na za dużo. Nie widzisz, że pani fotograf jest zakłopotana –
powiedział Saga ze śmiechem widząc jak na twarzy Iscariote pojawia się
wyraz głębokiego
zmieszania. Dziewczyna rozejrzała się po okolicy. Jej uwagę przykuła
wystawa
sklepu odzieżowego. Miała szansę uciec od chłopaków. Jakoś nie miała
ochoty na
przebywanie z nimi sam na sam.
- Opuszczę was teraz
– powiedziała uśmiechając się sztucznie i skręciła gwałtownie tuż przed
chłopakami. Tamci zatrzymali się i spojrzeli na nią zdziwieni. Caroline weszła
do sklepu i odetchnęła z ulgą. Miała na trochę spokój. A skoro i tak była w
sklepie z ciuchami, mogła zaszaleć. Uśmiechnęła się do siebie i zaczęła
przeglądać wieszak z bluzkami. Wzięła kilka do przebieralni, aby zmierzyć. Po
tak stresującym dniu miała nareszcie chwilę, żeby oddać się swojej kolejnej
pasji. Zakupom!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz