Strony

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział piąty


Godzinę przed obiadem siedziała w swoim pokoju gotowa stukając zawzięcie w klawiaturę. Była strasznie zdenerwowana. Nie wiedziała co miałaby powiedzieć. Postanowiła więc milczeć i odzywać się tylko wtedy, gdy zostanie o coś zapytana. Pisała właśnie e-mail do swojej przyjaciółki z Londynu. Razem chodziły do szkoły średniej. Wtedy trzymała się z nimi jeszcze jedna dziewczyna, Ines. Potem wyjechała. Dlatego Caroline podejrzewała, że zna córkę swojego pracodawcy. Jednak Ines chyba wymazała przeszłość ze swojej pamięci. Westchnęła i wysłała wiadomość. Jak zwykle list był bardzo długi. Nie umiała pisać krótko. Lubiła przelewać myśli na papier. Opowiedziała Ninie o wyjeździe do Japonii, o Alice Nine, o Ines i ostatniej sesji. Zawsze mówiły sobie o wszystkim. Spojrzała na zegarek. Pół godziny do przyjazdu Tory. Podeszła do okno i otworzyła je szeroko. Przymknęła oczy delektując się delikatnym powiewem na swoje twarzy. Wzięła gitarę i usiadła na parapecie. Zastanowiła się chwilę po czym zaczęła grać. Jej pasją było tworzenie piosenek. Wiedziała jednak, że nigdy nikt ich nie usłyszy. Grała te wszystkie melodie dla siebie. Zatraciła się w tej czynności, a ze stanu uniesienia wyrwało ją natarczywe pukanie do drzwi. Nieprzytomnym spojrzeniem omiotła pokój. Do sypialni weszła Ines, a za nią… Gitarzysta Alice Nine. Uświadomiła sobie, że musieli słyszeć ją aż w salonie. Zawstydziła się trochę po czym zeszła z parapetu i odłożyła gitarę. Amano patrzył na nią z niemałym podziwem. Za to Ines wyglądała na nieco zazdrosną. Caroline dopiero teraz popatrzyła na nich.
- Przepraszam za spóźnienie – mruknął uśmiechając się z zakłopotaniem. – Trochę się zagapiłem…
- Pewnie jak stałeś przed lustrem – powiedziała Ines z kpiną.
- Jak zawsze miła – odciął jej się mężczyzna po czym podał ramię Caroline. Tamta wzruszyła ramionami
i wyminęła go. Ines była lekko zaskoczona jej zachowaniem. Tora najwidoczniej nie spodziewał się tego i teraz szedł za nią w milczeniu. Otworzył przed nią drzwi na co ona w ogóle nie zwróciła uwagi. Znowu pogrążyła się
w zdenerwowaniu i nie była w stanie wykrztusić słowa. Wsiedli do samochodu i odjechali. Mężczyzna skupił się na drodze ale od czasu do czasu zerkał na nią i uśmiechał się. Po kilkunastu minutach byli na miejscu. Przed restauracją stała reszta zespołu i menager.
- Przepraszamy za spóźnienie – powiedziała Tora robiąc skruszoną minę. Shou zaśmiał się i wszedł pierwszy. Zajęli stolik w rogu sali i zamówili posiłek. Chłopcy żartowali co chwilę i śmiali się. Caroline siedziała jak na szpilkach bawiąc się to pierścionkiem to bransoletką. James także czasami włączał się do rozmowy.
- Długo już jesteś fotografem? – zapytał w którymś momencie Nao, a spojrzenie wszystkich przeniosło się na nią. Na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce, a Saga i Tora wymienili znaczące spojrzenia po czym uśmiechnęli się tajemniczo.
- Od czterech lat – odpowiedziała cicho patrząc na swoje dłonie. Po chwili jednak podniosła pewnie głowę do góry chociaż serce waliło jej jak młotem.
- Z tego co słyszałem masz teraz dwadzieścia dwa, więc… Miałaś osiemnaście, gdy zaczęła, prawda? – skinęła głową przytakująco.
- Tak, ale zaczynałam od pracy w magazynach mody. Dopiero po jakimś roku po raz pierwszy zatrudniono mnie do robienia zdjęć gwiazdom. I jakoś już tak zostało – uśmiechnęła się delikatnie, a po chwili znów spojrzała w dół.
- Nie bądź taka nieśmiała, przecież nie gryziemy – zaśmiał się Saga patrząc na nią uważnie. 
- Nigdy nic nie wiadomo – odcięła zanim zdążyła ugryźć się w język. Sakamoto nie odpowiedział tylko oblizał wargi końcem języka. Atmosfera na chwilę zgęstniała, ale po chwili podano deser i cała siódemka zajęła się lodami. Caroline nie odzywała się już do końca pobytu w restauracji. Kiedy wyszli, James pożegnał się z nimi i odjechał. Dziewczyna została sam na sam z chłopakami. Rozmawiali o kolejnej sesji zdjęciowej. Potem Shou i Hiroto odeszli w przeciwnym kierunku niż Tora, Saga i Caroline. Nao złapał taksówkę i pomachał im na pożegnanie patrząc na gitarzystę nieukrywaną złością, kiedy ten objął Caroline ramieniem.
- Tora, nie pozwalaj sobie na za dużo. Nie widzisz, że pani fotograf jest zakłopotana – powiedział Saga ze śmiechem widząc jak na twarzy Iscariote pojawia się wyraz głębokiego zmieszania. Dziewczyna rozejrzała się po okolicy. Jej uwagę przykuła wystawa sklepu odzieżowego. Miała szansę uciec od chłopaków. Jakoś nie miała ochoty na przebywanie z nimi sam na sam.
- Opuszczę was teraz – powiedziała uśmiechając się sztucznie i skręciła gwałtownie tuż przed chłopakami. Tamci zatrzymali się i spojrzeli na nią zdziwieni. Caroline weszła do sklepu i odetchnęła z ulgą. Miała na trochę spokój. A skoro i tak była w sklepie z ciuchami, mogła zaszaleć. Uśmiechnęła się do siebie i zaczęła przeglądać wieszak z bluzkami. Wzięła kilka do przebieralni, aby zmierzyć. Po tak stresującym dniu miała nareszcie chwilę, żeby oddać się swojej kolejnej pasji. Zakupom! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz