- Hej, Ines - zaczęła niepewnie Caroline, mieszając łyżeczką kawę w
kubku. Ciemnowłosa spojrzała na nią znad laptopa, zdejmując okulary.
Właśnie pracowała nad ciężkim fragmentem dokumentu, który miała
przetłumaczyć.
- Czego chcesz? - zapytała oschłym tonem,
spoglądając znów w ekran. - Deadline mi się zbliża, nie mam czasu na
pogawędki o niczym.
- Przepraszam - odparła ze skruchą. Odkąd
tylko się pojawiła nie za dobrze im się układało, a od kilku dni
panowała między nimi naprawdę napięta atmosfera. Ines nie podobało się,
że to Caroline pracuje z nimi. Choć sama niewiele miała wspólnego z
profesjonalną fotografią. Częściej stała po drugiej stronie obiektywu. -
Chciałam po prostu przeprosić. Wiem, że nie układa nam się za dobrze.
Myślałam, że możemy jakoś to naprawić. Ale chyba za bardzo mnie nie
lubisz. - Westchnęła ciężko i wstała od stołu, aby dłużej już jej nie
przeszkadzać. Miała zamiar zamknąć się w pokoju i popracować na
zdjęciami, skoro dziewczyna tak bardzo miała jej dosyć, że nie potrafiła
nawet uprzejmie się odezwać.
- Poczekaj, masz rację. - Dziewczyna
zamknęła laptopa i spojrzała na nią. - Nie byłam wobec ciebie w
porządku, a w końcu nie jesteś taka zła. Siadaj, pogadajmy. Aż tak mało
czasu nie mam.
Caroline wróciła na swoje miejsce i upiła kilka łyków gorącego napoju.
- Wiem, że nie bardzo ci odpowiada, że pracuję z Alice Nine. Twój ojciec mnie o tym poinformował.
-
Och, on zawsze robi coś, co wyprowadza mnie z równowagi. Niekoniecznie
świadomie, ale ulokowanie cię tutaj było perfidne - mruknęła Ines,
masując palcami nasadę nosa. Była zmęczona pracą, a ciągłe zgrzyty
między nimi nie poprawiały jej samopoczucia. - Uwielbiam ich muzykę,
miałam okazję się z nimi spotkać kilka razy, w końcu tato z nimi
pracuje, musiało to kiedyś nastąpić. Są naprawdę sympatyczni, a Shou...
Shou jest wyjątkowy. Cała reszta traktowała mnie jak po prostu córkę ich
menadżera, kulturalnie ale nie byli zbyt wylewni. A on zachowywał się
zupełnie na luzie, rozmawiał ze mną, dowcipkował, był bardzo miły.
-
Nie każdy z nich jest taki sympatyczny, Tora na przykład. - Caroline
uśmiechnęła się nieznacznie. Po raz pierwszy od jej przyjazdu rozmawiały
normalnie. Chciała to wykorzystać i podpytać ją o przeszłość. Miała
wrażenie, że znają się znacznie dłużej niż te kilkanaście dni, ale Ines
unikała tego tematu jak ognia. - Słuchaj, jest coś, o co chciałam
zapytać. Nie obrażaj się, nie denerwuj, to tylko pytanie. Po prostu
jedna sprawa nie daje mi spokoju. Mieszkałaś przed długi czas w
Londynie, prawda? - Kiedy ciemnowłosa skinęła głową, blondynka
postanowiła kontynuować. Gorzej już przecież być nie mogło. - Nie chcę
być niemiła, naprawdę, ale jestem prawie na sto procent pewna, że
znałyśmy się wtedy, ba! że nawet chodziłyśmy razem do szkoły.
Roberts odetchnęła głęboko, przymykając na chwilę oczy.
- Dłużej już chyba nie mogę tego ciągnąć. Pamiętam cię. Ciebie, Ninę, Harry'ego... Całą resztę także.
-
Dlaczego przez tyle czasu udawałaś, że się nie znamy? - zapytała
Caroline po czym zagryzła dolną wargę. Musiała to wiedzieć, już i tak
zbyt długo zwlekała z tą rozmową. - Nic dla ciebie nie znaczą lata
przyjaźni?
- Byliśmy dzieciakami! Po tym jak Harry rzucił mnie na
początku szkoły średniej dla tej... durnej, pustej jędzy... O niczym
innym nie marzyłam jak wyjechać i zapomnieć. - Uspokoiła się nieco.
Wspomnienia jej największej, nastoletniej miłości wróciły jak bumerang, z
tą różnicą, że bardzo niechciane i bardzo niespodziewanie.
- Ale
co z resztą naszej paczki? Harry i tak wyjechał w drugim semestrze do
Sheffield. Nie miałaś z nim w ogóle kontaktu odkąd z tobą zerwał.
-
Nie było tak łatwo wyrzucić go z pamięci, planowaliśmy wspólną
przyszłość. Mieliśmy razem jechać na studia, wynająć mieszkanie... - W
oczach Ines stanęły łzy. Przez wiele lat nie myślała o chłopaku, o
przyjaciółkach, a teraz znów musiała. Bo jej ojciec z premedytacją
postanowił je umieścić razem w mieszkaniu.
- Myślę, że twój ojciec
nie pamiętał o tym, gdy kazał mi się tu wprowadzić - przerwała jej
Iscariote. Domyślała się, jakie to musiało być dla niej ciężkie mieszkać
razem z nią, gdy próbowała wymazać ich z pamięci. - Harry nie jest
powodem, dla którego warto porzucać przyjaciół. Uwierz mi, nie tylko
tobie było trudno. Po tym, jak zaczęłaś się od nas odsuwać i po
wyjeździe Harry'ego mi także nie było łatwo. Pod koniec szkoły nasza
paczka zupełnie się rozleciała, pamiętasz? Nina skończyła wcześniej i
wyjechała na studia, już w drugiej klasie nasza sytuacja nie była
najlepsza. Później było już tylko gorzej, straciliśmy kontakt, ty
przyjechałaś tutaj z ojcem, ja zamieszkałam z Niną, Laura wróciła do
Polski...
- Było ci łatwiej, miałaś Ninę. Zawsze było wam łatwiej,
wasi rodzice się przyjaźnią więc miałyście stały kontakt, a ja? Ja
zostałam po wszystkim sama. Jeszcze ta durna decyzja ojca o wyjeździe do
Japonii!
- Mogłaś utrzymywać z nami kontakt. Pisać, dzwonić.
Zmieniłaś numer, mejla, a na portalach społecznościowych nie
odpisywałaś. Nic dziwnego, że i my postawiłyśmy na tobie krzyżyk. Nie
spodziewałam się, że James to twój ojciec, kiedy podpisywałam umowę,
choć nazwisko mogło mi dać do myślenia. - Dopiła kawę i odstawiła pusty
kubek do zlewu. - Gdybym wiedziała, poprosiłabym, żeby pomógł mi znaleźć
inne mieszkanie albo pokój.
- Roberts to dosyć popularne
nazwisko. Poza tym, nie mogłaś tego przewidzieć, żadne znaki na ziemi
czy niebie na to nie wskazywały. - Ines spojrzała z wyraźną niechęcią na
laptopa. - Chyba na dzisiaj skończę pracę, muszę się przespać.
-
Ładna zmiana tematu - parsknęła cicho śmiechem Caroline. - Wrócimy do
tej rozmowy, mamy dużo do nadrobienia. Ale naprawdę powinnaś się
przespać, wyglądasz koszmarnie.
- Dzięki - mruknęła szatynka,
zabierając laptopa i notatki ze stołu. - Jak zawsze jesteś szczera. -
Posłała jej jednak ciepły uśmiech. Pierwszy tak przyjazny i czuły. -
Porozmawiamy jutro. Dobranoc.
- Dobranoc. - Odprowadziła
przyjaciółkę wzrokiem do jej pokoju. Nie spodziewała się, że ta rozmowa
będzie tak spokojna i pójdzie tak gładko. Westchnęła wstając z krzesła i
idąc do swojego pokoju. Spojrzała na laptopa i pokręciła głową z
rezygnacją. - Praca jutro, dzisiaj relaks. - Położyła się w ubraniu na
łóżku i przymknęła oczy. Zmorzyła ją nagła senność, a cały stres, jaki
zbierał się w niej od kilku dni nagle odpłynął. Wyjaśniła sobie wszystko
z Ines, mogła znów nazywać ją swoją przyjaciółką i miała przynajmniej z
kim po ludzku porozmawiać. Bo o chłopakach z Alice Nine nie mogła tego
powiedzieć. Czekała ją jeszcze tylko rozmowa z Torą o wczorajszym
zajściu i będzie miała nareszcie święty spokój.
Nigdy się bardziej nie myliła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz