Trzy godziny później
siedziała w kawiarni niedaleko swojego mieszkania popijając herbatę i
rozmyślając nad wydarzeniami dzisiejszego dnia. Mieszała bezmyślnie łyżeczką w
filiżance wpatrując się w okno. W pewnym momencie ktoś się do niej dosiadł.
Spojrzała przed siebie i zamarła. Tora zdjął ciemne okulary i uśmiechnął się
pogodnie.
- Co tu robisz? –
zapytała zaskoczona.
- Wpadłem na
herbatę, a co innego? – zerknął na kilka toreb leżących przy jej krześle. – No,
nieźle. Zapewne długo chodziłaś za tyloma rzeczami, co?
- Na siłę próbujesz
podtrzymać rozmowę, co? – powiedziała uśmiechając się złośliwie.
- Jesteś niemiła
wiesz? Ja tu kulturalnie próbuję nawiązać konwersację, a ty się tak
zachowujesz… - prychnęła wstając od stolika. Wzięła torby z zakupami i ruszyła
do wyjścia pozostawiając nietkniętą herbatę. Mężczyzna poszedł za nią.
- Będziesz tak za
mną szedł jak jakiś psychopata? – zapytała odwracając się do niego przodem.
Czarnowłosy rozejrzał się dookoła i wciągnął ją w boczną uliczkę. Krzyknęła
cicho i opuściła torby, kiedy przygwoździł ją do ściany. Nachylił się i
pocałował ją delikatnie w usta. Tego się nie spodziewała. Po kilku sekundach
odsunął się od niej i odszedł z uśmiechem zakładając z powrotem okulary. Stała
tak jak ją zostawił mocno zdezorientowana. Wzięła torby i wróciła do
mieszkania. Ze zdenerwowania nie mogła trafić kluczem w zamek. Kiedy jej się to
wreszcie udało weszła do swojego pokoju i zamknęła drzwi opierając się o nie
plecami. Usiadła na podłodze. Nagle poczuła wibracje telefonu w kieszeni spodni.
Wyjęła Motorolę i otworzyła klapkę. Na wyświetlaczu pojawiła się nowa
wiadomość. Numer nieznany.
- Co jest? –
zapytała samą siebie i przeczytała smsa. Dzięki
za pocałunek. Zatrząsnęła się ze wściekłości. Zachował się jak ostatni
drań. Po kilku sekundach dostała następną wiadomość: Było miło. Ręce jej drżały kiedy rzuciła torby na fotel i weszła do
łazienki. Ściągnęła z siebie ciuchy i weszła pod prysznic. Zimna woda działa na
nią uspokajająco. Odetchnęła i pozwoliła, aby strumień obmywał jej ciało ze
zmęczenie. Piętnaście minut później wyszła z łazienki w krótkim białym
szlafroku wycierając włosy puszystym ręcznikiem. Włączyła laptopa i czekając aż
uruchomi się program sprzątnęła trochę ciuchów z podłogi. Sprawdziła pocztę,
dostała tylko jednego maila, od Niny. Przeczytała go szybko i uznała, że nie
warto odpisywać. Poczeka aż będzie miała co opowiadać z pobytu tutaj, wtedy
napisze. Nie chciała wspominać o tym, co się dzisiaj wydarzyło. Wciąż nie
wiedziała, o co mogło gitarzyście chodzić. Ale przynajmniej mogła sobie teraz
zapisać jego numer. Tora podobał jej się odkąd tylko poznała Alice Nine. Kiedyś
był taki moment, że wyobrażała sobie, że są razem, że mu się podoba, że planują
wspólną przyszłość. Później dała się pochłonąć swojej pasji, i pracy zarazem, i
nie miała czasu myśleć o takich głupotach. Lata później śmiała się z tego, jaka
była naiwna i zakochana. Zakochana w kimś, kogo nigdy nawet na żywo nie
spotkała. Przestała sobie zaprzątać głowę idolami, skupiła się na pracy i
osiągnięciu czegoś w życiu, aby utrzeć matce nos, zrobić jej na złość, że bez jej
pomocy potrafiła do czegoś dojść, być kimś. Może dlatego była tak wściekła na
gitarzystę. Bo pozbyła się już takich dziecinnych marzeń i starała się żyć jak
dorosła. Postanowiła, że będzie musiała sobie uciąć z nim poważną rozmowę na
ten temat. Ale dopiero za kilka dni, powiedziała do siebie w myślach i zaczęła
jednak pisać wiadomość do przyjaciółki.
- Naprawdę to
zrobiłeś? Jak mogłeś? – zapytał ze złością Nao, patrząc gitarzyście w oczy.
Mimo późnego popołudnia wokalista zorganizował małe spotkanie. Chciał omówić
plany na najbliższe kilka miesięcy. Później wyszli na piwo do ich ulubionej
knajpy. Spędzali tam sporo czasu po próbach i nagraniach. Lubili się w ten
sposób odprężać po ciężkiej pracy. Hiroto i Shou zebrali się jednak około
dwudziestej, chcąc się wyspać. Mieli kilka dni wolnego. Dopiero w piątek mieli
sesję i wywiad do pewnego magazynu. Został tylko perkusista, basista i drugi
gitarzysta. Wszyscy byli już nieco podchmieleni i w miarę wesołych nastrojach,
skłonni do niebywałej szczerości i rozmów o życiu. Saga siedział jak na razie
cicho podczas ich rozmowy o nowej pani fotograf. Nie chciał się wtrącać,
widząc, że Nao zrobił się nerwowy, gdy Tora przyznał się, że dziewczyna mu się
podoba. A już naprawdę mocno się uniósł, gdy Tygrys powiedział, że ją
pocałował. – Znamy ją kilka dni, a ty już próbujesz jej się wpakować do łóżka!
- Spokojnie,
przecież i tak nie mam konkurencji. Bo nie powiesz mi, że ty, największy
odludek w zespole, chciałbyś się wokół niej zakręcić – zaśmiał się gitarzysta i
dopił piwo ze szklanki.
- Tora, przystopuj z
tym piwem, nikt cię do domu odwoził nie będzie – mruknął Saga, powstrzymując
przyjaciela przed zamówieniem kolejnego piwa. – Tym bardziej nikt cię nie odprowadzi,
bo ja już wychodzę – dodał, wstając ze swojego miejsca i zakładając kurtkę. –
Trzymaj się, Nao. Widzimy się w piątek. – Nie pożegnał się z gitarzystą. Nie
odzywał się, ale to nie znaczyło, że popierał zachowanie kolegi. Sam poczuł
pewną niechęć do jego szybkiego zachowania wobec Caroline.
- Nawet jeśli, to na
pewno nie powiedziałbym tobie. Zrobiłbyś wszystko, żeby ją przelecieć i
powiadomić o tym całą wytwórnię, byleby nikt inny się nią nie zainteresował –
prychnął perkusista, biorąc przykład z Sagi i także wstając. – Czasem zachowujesz
się jak napalony nastolatek, który chce zaliczyć wszystko, co ma cycki. Baw się
dobrze – mruknął na odchodne i wyszedł z baru. Co najlepsze, z premedytacją
zostawiając Torę z nieuregulowanym rachunkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz